Hej, jestem mamą dwumiesiecznej Zuzanny. Moja córka w niczym mnie nie przypomina, no chyba łączy nas tylko płeć, jest kropka w kropkę podobna do taty! Maja te same oczy, nos, usta... Nawet spojrzenie, mimike i reakcje są takie same, początkowo sądziłam że paluszki sa moje. A gdzie tam! I tak wciąż szukałam tych podobieństw az pogodzilam się że sromotna porażką... Musiałam przyznać sama przed sobą że moja królewna to wykapany ojciec, klona urodziłam! tak samo śpią (muszą być rozkopani), tak samo marudza, mają ten sam grymas na twarzy kiedy zwracam im uwagę... Ale nie dość ze tyle ich łączy to czasami mam wrażenie że jestem intruzem w tej relacji i powoli robię się o to zazdrosna! To nieprawdopodobne jak moje dziecko obdarza uśmiechem swojego tatę a na mnie nie raczy wtedy spojrzeć albo kiedy ją karmie a kątem oka zobaczy ojca wówczas tak za nim wodzi wzrokiem że mogłaby kark skręcić byleby był w jej zasięgu i jak tu nie być zaborcza?
Miasto: Bielawa